Ambaras czyli dalej o chceniu (Rdz 17,1.9-10.15-22; Mt 8,1-4)

Czy życie jest rzeczywiście takie trudne? A może to tylko człowiek posiada niesamowitą zdolność komplikowania wszystkiego, co możliwe?

Bóg chce zawsze… dobra człowieka. Widać to w dzisiejszych czytaniach. Bowiem to On chce błogosławić Abrahamowi i obdarzyć go upragnionym potomstwem. To także On chce uzdrowić i oczyścić trędowatego. To dzisiejsi bohaterowie (Abraham i trędowaty) są „opornikami” Bożego chcenia. Dziwne, bo wydaje się, że to właśnie oni są największymi beneficjentami łaski Bożej. A jednak to oni wyrażają swoje zwątpienie tak, jakby wcale nie chcieli doświadczyć dobra. „Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz”. Bóg chce, oby tylko człowiek chciał przynajmniej przyjąć dobro, które Bóg nieustannie mu ofiaruje. Nic więcej.

Kochać jest początkiem chcenia (J 21,15-19)

W jednej z końcowych scen ekranizacji z 1951 roku powieści Henryka Sienkiewicza Quo vadis jest taka bardzo ciekawa scena. Tuż po wybuchu ostrych prześladować chrześcijan w Rzymie, uczniowie po kryjomu wyprowadzają św. Piotra z miasta. Widać jak Piotr, już w podeszłym wieku, męczy się pośpiechem i wchodzeniem pod górkę. Nagle po drodze spotyka Jezusa udającego się w przeciwnym kierunku, to właśnie wtedy pojawia się tytułowe pytanie Quo vadis, Domine? (dokąd idziesz Panie?). Wtedy Jezus mówi mu, że idzie umrzeć z tymi co umierają za Niego. Następnie Piotr wzdycha ciężko i mówi:
– Ech… Jezu, Ty nie wiesz co to znaczy być starym.
Następnie odwraca się i idzie do Wiecznego Miasta.

Piotr w swoim życiu doświadczał wielu skrajnych sytuacji: grzech, miłosierdzie, powołanie, cuda, zdrada, a i później był pomiędzy Żydami i poganami. Zawsze pomiędzy, zawsze w sytuacjach patowych… Jednakże… nigdy się nie zniechęcił, nawet wtedy, gdy sam zawalił, bo towarzysząc Jezusowi zrozumiał, że sens Ewangelii zawiera się w ciągłym patrzeniu do przodu. Dlatego postawa Piotra charakteryzuje się ciągłym „chceniem”.

Niestety dzisiaj, często, niezależnie od wieku, chrześcijanie czy to dziesięcio, piętnasto, dwudziesto, trzydziesto, czterdziesto czy pięćdziesięcio –letni charakteryzują się postawą permanentnego zmęczenia. Jakby się im nic nie chciało. Jakby nie wierzyli, że wiara rzeczywiście ożywia i nadaje głęboki sens naszemu życiu.

Apostołowie Piotr i Paweł byli obecni w różnych środowiskach i wszystkim z zapałem głosili Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie. Toteż są oni ikoną Kościoła, który żyje i celebruje życie… Piotr i Paweł są fundamentem Kościoła nie ze względu na swój status społeczny albo że rzekomo są nieomylni, ale dlatego, iż nigdy się nie zniechęcali, pomimo wszystko żyli nadzieją..

W potrójnym pytaniu Jezusa o miłość do Niego Piotr już wie, że ciągle, codziennie musi odnawiać swoją miłość do Zbawiciela, bo kochać jest początkiem chcenia… niezależnie od zmęczenia czy trudności.

Nigdy nie jest za późno (Rdz 12,1-9)

Gdy człowiek mając dwadzieścia, trzydzieści, a czasem nawet czterdzieści lat zaczyna życie na nowo, to nie dziwi. Bo przecież naturalnym jest, że zwłaszcza „młody” chce rozpocząć przygodę zdobywania świata. Tworzenia samodzielnie wypracowanej przestrzeni z której będzie dumny. Ale… czy wiek siedemdziesięciu pięciu lat to dobry moment na rozpoczęcie życia na nowo?

Abraham w momencie powołania przez Boga mógłby usprawiedliwiać się, mówiąc, że to już za późno, a jednak tego nie robi. A nawet bez zwlekania idzie w drogę… Tym samym staje się dowodem, że Bóg nigdy nie zawodzi. I choć w kolejnych wydarzeniach nie jest mu łato, to jednak wie… że nigdy, przenigdy nie jest za późno, żeby zaufać bezgranicznie Bogu.